W niedzielę 7 listopada zespół Kociewskich Diabłów rozegrał spotkanie we Wrocławiu.
Rywalem naszego zespołu był zespół rezerw Śląska Wrocław. Zapraszam na relację z tego spotkania.
SKS do tego meczu przystępował bez Bartka Pietrasa (angina) i Alberta Szymańskiego (zbite śródstopie). Dodatkowo w dalszym ciągu urazy leczą Witalij Kowalenko i Michał Kierlewicz.
Pierwsze punkty w meczu zdobył Maksymilian Zagórski, ale zaraz po tym pierwszą trójkę w meczu trafił Bartek Karolak. Żadna drużyna nie potrafiła odskoczyć na więcej niż 3 punkty, ale wtedy Szymon Ryżek najpierw zdobył punkty rzutem z półdystansu, a potem dwukrotnie trafił z linii rzutów wolnych, wyprowadzając naszą drużynę na 6-cio punktową przewagę. Na niewiele się to zdało, ponieważ wtedy zaczął się „Leńczuk show”. Gracz Śląska trafił 2 trójki z rzędu, po chwili dołożył trafienie z półdystansu, zdobywając prowadzenie dla swojej drużyny (17-15). Do remisu doprowadził Bartek Karolak, dwa osobiste wykorzystał Stryjewski, ale pierwszą odsłonę niedzielnego spotkania celnym rzutem zza łuku zamknął Szymon Walski, wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie 20-19.
Przez 3 minuty 2 kwarty gra toczyła się punkt za punkt. Po kolejnej trójce Karolaka (26-26) do głosu doszli gospodarze. Za 3 trafił Zagórski, kolejne 2 celne rzuty zza łuku dołożył Leńczuk. Straty zmniejszył rzutem spod kosza Kacper Burczyk, ale trafieniami odpowiadali Kacper Gordon i Michał Sitnik, powiększając przewagę Śląska do 10 punktów (41-31). Po raz kolejny zza łuku trafił dobrze dysponowany tego dnia Bartek Karolak, jednak znów trafił Sitnik, tym razem wykorzystując oba rzuty osobiste. W taki sam sposób dwa punkty zdobył Burczyk, jednak ostatnie trafienie należało do Szymona Tomczaka, który ustalił wynik na 45-36.
Trzecią część rzutem za dwa otworzył Karolak, a chwilę później efektownym blokiem na Szymonie Tomczaku popisał się Tymon Szymański. Center z Wrocławia w kolejnej akcji odpowiedział w najlepszy możliwy sposób dla gospodarzy, ponieważ popisał się efektownym wsadem nad skaczącym do bloku Tymonem. Chwilę później kolejnym wsadem z kontry popisał się Sitnik, powiększając swoją przewagę do 11 punktów (49-38). SKS odpowiedział serią 8-0, za sprawą dystansowych trafień Ryżka i Karolaka i rzutu spod kosza Michała Sadło. Serię przerwał Szymon Walski, jednak po raz kolejny trafił Sadło (51-48). Od tego momentu 4 punkty z rzędu zdobył kapitan gospodarzy, Sebastian Bożenko, jednak lepszy fragment zanotowali podopieczni Bartka Sarzały, którzy za sprawą trójki Sebastiana Kamińskiego doprowadzili do remisu (55-55). Kwartę lepiej zakończyli Wrocławianie, którzy dzięki trafieniu zza łuku Kacpra Marchewki osiągnęli 5-cio punktowe prowadzenie (62-57).
Ostatnią część trafieniem z półdystansu otworzył Sebastian Bożenko, ale chwilę później punkty zdobył Michał Sadło. Po punktach Szymona Tomczaka efektowną akcją 2+1 popisał się najlepszy strzelec SKS-u, Bartek Karolak. Śląsk potrafił jednak znów powiększyć przewagę do 7-miu punktów za sprawą dwóch trafień Kacpra Gordona. Wtedy na dobre do głosu doszli zawodnicy SKS-u. Dwa rzuty wolne trafił Tymon, w kolejnej akcji trzy punkty zdobył Kacper Burczyk. Tylko jeden z dwóch osobistych trafił Kacper Marchewka, a w kolejnej akcji 2 punkty zdobył Burczyk. Wtedy miał miejsce jeden z kluczowych momentów spotkania. W ofensywnej akcji Śląska zablokowany został Gordon, a piłkę z autu „wyłowił” efektownym skokiem za linię Filip Stryjewski. W szybkiej kontrze za trzy trafił Karolak, wyprowadzając SKS na prowadzenie 72-74! W kolejnej akcji zrehabilitował się młody rozgrywający Śląska, Kacper Gordon. Na minutę do końca rzuty wolne miał Kacper, który zachował zimną krew, trafiając obie swoje próby, ale chwilę później znów do remisu doprowadził Michał Sitnik, który przy wsadzie został sfaulowany. Po trafieniu dodatkowego rzutu, w kolejnej akcji ten sam gracz zanotował przechwyt i w kontrze został sfaulowany. Skrzydłowy znów popisał się dobrą skutecznością z linii, i na 40 sekund do końca Śląsk prowadził 79-76. W kolejnej akcji zza łuku trafił Tymon Szymański, doprowadzając tym samym do remisu. Przerwę na żądanie wziął trener Dusan Stojkov, żeby rozrysować zawodnikom kolejną akcję, jednak wszystko na jedną kartę położyli Starogardzianie. Po świetnej obronie złe podanie wykonał Sitnik, a piłkę złapał Stryjewski, który szybko pobiegł do kosza i na 2 sekundy do końca zanotował wsad, dający nam prowadzenie! Gospodarze próbowali jeszcze odpowiedzieć rozpaczliwą próbą z własnej połowy, ale piłka trafiła tylko w tablicę! W dramatycznych okolicznościach wyrywamy zwycięstwo we Wrocławiu, a końcowy wynik to 79-81!
Świetne spotkanie rozegrali zwłaszcza Kacper Burczyk i Bartek Karolak, którzy zanotowali odpowiednio 17 i 24 punkty. Wyróżniał się też Tymon Szymański, który do 13 punktów dołożył też 4 zbiórki i aż 3 bloki, a drużyna z nim na parkiecie zdobyła 16 punktów więcej niż rywale. Na pochwały zasłużył jednak cały zespół, łącznie ze sztabem szkoleniowym na czele z trenerem Sarzało, który mimo ograniczonej rotacji potrafił tak ustawić zespół, żeby odnieść zwycięstwo! Na ciężkim terenie odnosimy niezwykle ważną i budującą wygraną, a następny mecz rozegramy na własnym parkiecie z niepokonanym dotychczas Sokołem Łańcut. Dziękujemy obecnym we Wrocławiu kibicom i zapraszamy na sobotnie starcie z liderem!
Jan Narloch