To był prawdziwy dreszczowiec dla kibiców o mocnych nerwach, ale udało się ! Niesamowity diabelski spektakl zaaplikowały nam Kociewskie Diabły. Wygraliśmy drugi mecz we Wrocławiu z WKS-em Śląsk II 103:102. Losy meczu ważyły się do ostatniej sekundy, ale tym razem szczęście, upór, gra do końca i ambicja były po naszej stronie. Wracamy do domu na kolejny diabelski koncert zapewne przy wypełnionej po brzegi hali.
Mecz otworzył Kuba Parzeński celnym za dwa. Na co odpowiedział Bryant. Potem trójka Majewskiego i akcja 2 plus 1 Kordalskiego i dwa jego osobiste dawały nam wynik plus 7-13:6.Wrocławianie jednak odrobili cztery oczka, potem Hlebowicki trójka, dwa osobiste Leńczuka i mieliśmy remis 17:17 na trzy minuty do końca kwarty. Po punktach Didiera-Urbaniak i Siewruka znów plus 5, jednak gospodarze odrobili cztery trafienia i po pierwszej kwarcie 24:23 dla Kociewskich Diabłów.
Drugą kwartę przegraliśmy aż 24:34 ! Wróciły wczorajsze zmory. Szalał Bryant , który zdobył po tej kwarcie 21 punktów. Nie mogliśmy go upilnować a to miał być klucz do sukcesu. Na początku świetnie trafiał Lis - dwie trójki, dwa osobiste i prowadziliśmy trzema oczkami- 34:31. Jednak od czwartej minuty wrocławianie zanotowali serię 0:6 – Hlebowicki dwie trójki i nie do zatrzymania Bryant. Śląsk odskoczył na pięć oczek a potem na dziewięć a po dwójce Piśli na sekundę przed syreną wynik na przerwę 48:57 dla rywali.
Trzecią kwartę wygraliśmy 29:25. Świetnie pokazał się na początku Kordalski, zdobywając sześć punktów. Jednak Hlebowicki i Bryant znów grali swoje i gospodarze odskoczyli na dziewięć oczek- 57:66. Kolejne minuty doprowadziły tylko do punktowej straty 67:68 po trafieniach Majewskiego, Czerlonki i Siewruka. Jednak znów fala wrocławska i szybko straciliśmy pięć oczek. A kolejna trójka Hlebowickiego ustaliła wynik na 77:82.
Czwarta kwarta to nasza pogoń zakończona happy endem, wygraliśmy ją 26:20. Wydarzenia na parkiecie początkowo nie zapowiadały tego. Wrocławianie utrzymywali cały czas przewagę , a było to minus 10- 79:89. Ale czym jest Kociewski Charakter ! Na osiemdziesiąt sekund przed końcem było 96:102. Chyba magiczny czas wziął trener Curović , co on powiedział naszym koszykarzom ? Dwie trójki Lisa i mamy remis 102:102. Jeden tylko osobisty Didiera-Urbaniaka i niesamowite nerwy, chyba u każdego Kibica stan przedzawałowy. Jednak tym razem Bryant przypilnowany a Stolarz nie trafił i wygraliśmy 103:102 !
Na parkiet wbiegli niezawodni Kibice, oni wierzyli do końca- szacun i dziękujemy Wam. Wracamy do domu na dwa mecze. Może to wystarczy. Kluczem z pewnością będzie zastopowanie Bryanta (33 punkty) i Hlebowickiego (25 punktów). Do zobaczenia w sobotę. Przy pełnej hali i Kociewskim Piekle będzie się działo !
Kordalski - 20 punktów a Majewski 18 punktów – to dziś nasi liderzy.
Tekst – Krzysztof Lassota