Kociewskie Diabły wracają na ścieżkę zwycięstw!
Po zagranej niesamowicie czwartej kwarcie pokonaliśmy Eneę Basket Poznań 81:69.
Pierwszą kwartę wygraliśmy 22:17. Mecz otworzył się dopiero po dwóch minutach, gdy Mąkowski celnym zza łuku dał prowadzenie gościom.
Odpowiedź SKS-u to trafienia Nagela, McNeill’a i prowadzenie 5:3. Jednak goście nie byli dłużni i po kolejnej trójce Mąkowskiego wyszli na prowadzenie 6:10. Z kolei zza łuku Majewskiego i dwa oczka Kowalenki wyprowadziły nas na plus 5 – 15:10 i taka przewaga została do końca kwarty a trafili jeszcze - Konopatzki za 3 i za 2 i Lis za 2.
Druga kwarta dla poznanian 19:25. Początkowo dla Diabłów Konopatzki a dla Basketu Paczkowski, ale utrzymywała się przewaga pięciu punktów. Swoje dołożył Majewski, jednak w połowie kwarty goście doprowadzili do remisu 28:28. I do końca tej ćwiartki trwała wymiana ciosów, z której lepiej wyszli goście a McNeill ustalił wynik na 41:42.
Trzecia kwarta również dla przyjezdnych 15:17. Prowadzenie znów przechodziło z rąk do rąk. Po naszej stronie punktował Jeszke, doprowadzając w trzeciej minucie do prowadzenia 47:46. Dwie trójki, potem osobiste i znów szalona trójka Samsonowicza dawały gościom prowadzenie 47:57. Jednak ten zimny prysznic podziałał na Kociewskie Diabły. Trafili Majewski za 2 i celnie zza łuku Kowalenko i znów Majewski, ustalając wynik na 56:59. A emocje dopiero miały przyjść.
Czwarta kwarta zdecydowanie dla Kociewskich Diabłów 25:10.
Durski a potem Nagel doprowadzili do prowadzenia 65:64. Zaś późniejsza niesamowita seria naszych koszykarzy 16:1 rozbiła zupełnie Eneę i było jasne, że ten mecz będzie dla nas. Trafiali jak natchnieni Majewski, Durski, Kowalenko, ustalając wynik meczu na 81:69.
Ważna wygrana i ważne, aby tę koszykarską złość utrzymać teraz w pojedynku już w środę z beniaminkiem z Łodzi. Dziękujemy Kibicom za niesamowitego ,,kopa” jakiego dali Kociewskim Diabłom, aby oni w końcu poczuli się jak w prawdziwym piekle i pokazali ten swój diabelski pazur.
Najwięcej punktów zdobyli dzisiaj dla SKS-u : Majewski-20 i Kowalenko-14.
Tekst- Krzysztof Lassota