Wygrywamy na trudnym terenie w Krakowie i z dość wymagającym przeciwnikiem po dobrym i emocjonującym spotkaniu. A kibice z pewnością podglądali też toczący się w tym samym czasie półfinał Mundialu- Francja: Maroko.
Na początku pierwszej kwarty po remisie 3:3 i po serii 8:0 gospodarze odskoczyli nam na wynik 11:3 i trzeba było nie dać się zaskoczyć jak ostatnio we Wrocławiu. I udało się Po czterech punktach Motylewskiego, dwójce Ziółkowskiego i osobistych Lisa w szóstej minucie doprowadziliśmy do remisu 11:11.Do końca pierwszej ćwiartki po krótkiej wymianie krakowianie wyszli na prowadzenie 16:14.
Drugą kwartę rozpoczął celnie akcją dwa plus jeden Czerlonko i w końcu SKS objął prowadzenie. Jednak znów zagapiliśmy się i seria AZS 7:0 dawała gospodarzom sześć punktów przewagi. Po czasie wziętym przez trenera Sadowskiego zaczęło się lepiej dziać na parkiecie, co przełożyło się na skuteczną pogoń Diabłów i po dwóch osobistych Małgorzaciaka znów mieliśmy remis 26:26. Do końca kwarty krótka wymiana oczek z obydwu stron i w końcu trójka gospodarzy dawała im wynik 32:29 na przerwę. Zwycięstwo pozostawało nadal sprawą otwartą.
Trzecią kwartę rozpoczęliśmy z przytupem, zdobywając jedenaście punktów z rzędu! I odskoczyliśmy rywalowi na siedem oczek 39:32. To ustawiło mecz praktycznie do końca, bo jeszcze dwójka Lisa i osobiste Ziółkowskiego dawały nam przed ostatnią ćwiartką wynik 51:46 dla SKS. Nadal jednak w mecz nie mógł wstrzelić się Małgorzaciak, nie trafiając za trzy.
W czwartej kwarcie gospodarze nie dawali jednak za wygraną. Utrzymywaliśmy co prawda bezpieczną przewagę siedmiu punktów, ale na cztery minuty przed końcem AZS po pięciu trafieniach z rzędu doszedł nas na dwa oczka – 55:57 i zrobiło się gorąco. Odpowiedź Kociewskich Diabłów nie pozostawiała jednak wątpliwości – seria 9:0, w tym sześć punktów Czerlonki, nie dawało złudzeń, kto jest lepszy w tym starciu. Co prawda krakowianie próbowali jeszcze gonić, faulując, ale zwycięstwo po naszej stronie. SKS: AZS AGH Kraków- 66:61.
Po nieco niefortunnej przegranej we Wrocławiu przełamaliśmy się z dość wymagającym przeciwnikiem. W sobotę wracamy do Kociewskiego Piekła, nie powinno Was tam zabraknąć.
Najwięcej punktów zdobyli dzisiaj: Motylewski- 19 i Czerlonko -17.
Krzysztof Lassota