Drugie zwycięstwo w nowym sezonie odniósł zespół SKS Starogard Gdański. Wygraną Kociewskie Diabły wyszarpały na swoim parkiecie w ostatnich minutach meczu po prawdziwym horrorze, pokonując zespół AZS UMCS Start II Lublin 98:94.

Pierwsza kwarta zaczęła się nieco zaskakująco, gdyż goście szybko uzyskali prowadzenie 5:0 i praktycznie to starogardzianinie musieli gonić wynik. Po obydwu stronach wpadały trójki, ale to AZS prowadził w meczu. I dopiero po wymianie punktów w piątej minucie doszło do remisu 12:12. Naszą obronę i kosz dziurawił Stopierzyński, będąc największym zagrożeniem. Po dziesięciu minutach 22:28 dla gości.

W drugiej kwarcie obraz gry nie zmienił się zasadniczo. Lublinianie uzyskali dziesięć punktów przewagi i niestety kontrolę na parkiecie. Kolejne dwa zrywy SKS-u doprowadziły do wyniku 39:41. Ale goście szybko odskoczyli po zbyt słabej obronie Kociewskich Diabłów do wyniku 41:48. Ostatecznie na przerwę różnica była mniejsza – 49:52.

W trzeciej kwarcie na początku SKS uzyskał po raz pierwszy prowadzenie po dwójce Ryżka 56:55. Ale znów straty i błędy dawały gościom prowadzenie w połowie kwarty 64:56. I po raz kolejny SKS musiał gonić wynik. Na koniec kwarty tylko 76:74 dla AZS zapowiadało emocje.

Na początku czwartej kwarty wyszliśmy na prowadzenie 77:76. I znów odpowiedź lublinian i nasza pogoń. Kociewskie Diabły nie traciły animuszu a pełna szalejąca hala wiary w zwycięstwo. Na dwie minuty przed końcem był remis 89:89 po trójce Karolaka. I zaczął się horror. Kociewskie Piekło kipiało od dopingu. A na parkiecie emocje i nerwówka. O zwycięstwie przesądziła niesamowita trójka Stryjewskiego na czterdzieści pięć sekund przed końcem, która dawała nam pięć punktów przewagi – 97:92. Końcowy wynik 98:94.

Jest druga wygrana, emocje niesamowite. Atmosfera na trybunach wspaniała - „jak dawniej”. Zespół pomimo błędów (obrona) wykazał się ambicją i wolą walki. Dziękujemy niezawodnym naszym Kibicom za serducho i doping.

Najwięcej punktów dla Kociewskich Diabłów zdobył dziś Filip Stryjewski - 28 i Szymon Ryżek 20.

Krzysztof Lassota